Szczęśliwego Nowego Roku, Koty!!!
Ani Clint Barton ani Peter Parker nie należą do mnie, ale do Marvela. Opowiadanie jest w całości moje, pomysł także jest mój cc: Fragment piosenki z tekstu to piosenka Taylor Swift i Civil War "Safe and sound" z soundtracka do "Igrzysk Śmierci". Piękna piosenka, polecam sobie przesłuchać.
__________________________________________________________________________________
Puk.
Puk. Puk.
-
Hawkeye?
Clint
poderwał się z łóżka i doskoczył do okna, celując pistoletem prosto między duże,
puste oczy. Sekundę później odetchnął z ulgą i zabezpieczył broń.
-
Spidey? Co ty tu do cholery robisz?! Jest – mężczyzna spojrzał na budzik
stojący na szafce nocnej – trzecia nad ranem!
-
Ja… Kiedyś powiedziałeś, że jeśli będę potrzebował pomocy, to mogę do ciebie
przyjść… Przepraszam, ja po prostu… Lepiej już pójdę.
Blondyn
złapał Pajęczaka za ramię, zanim ten zdążył uciec.
-
Możesz zostać... Po prostu mnie trochę zaskoczyłeś. – Pomógł chłopakowi wejść
do środka i tylko lata pracy w swoim zawodzie powstrzymały go od widocznej
reakcji na wygląd Spider-mana. Nastolatek ledwie stał na nogach, był cały we
krwi, a jego kostium był w strzępach.
-
Dzieciaku, co ci się stało? Chodź, zanim wykrwawisz się na tym dywanie, który
kosztuje pewnie więcej, niż ja czy ty kiedykolwiek będziemy mieć. - Mężczyzna
delikatnie poprowadził Spideya do łazienki i pomógł mu ściągnąć kostium i
bieliznę. Peter był zbyt zamroczony, żeby poczuć wstyd, ale gdy łucznik sięgnął
do jego maski, panika uderzyła w niego ze zdwojoną siłą i złapał Clinta za
ramię.
-
Nie! - pisnął przerażony.
-
Pajączku, daj spokój. Nikomu nie powiem, kim jesteś, możesz mi zaufać. A poza
tym na pewno będzie ci wygodniej bez maski. – Nastolatek lekko skinął głową i
pozwolił Bartonowi delikatnie zdjąć swoją maskę. Clint westchnął, kiedy
zobaczył twarz chłopaka. Był naprawdę przystojny. I te oczy... Szybko się
otrząsnął. Będziesz się gapić jeszcze
przez chwilę, Barton, a dzieciak wykrwawi ci się na twoich rękach! Agent
pomógł nastolatkowi wejść do wanny i delikatnie zaczął obmywać jego ciało. Przy
okazji obejrzał dokładnie rany chłopaka i z ulgą stwierdził, że większość jest
niezbyt głęboka. Kiedy skończył myć nastolatka, delikatnie owinął wokół niego
ręcznik i zaniósł go do swojego łóżka. Potem szybko wrócił do łazienki po
apteczkę i zaczął opatrywać chłopaka. Kiedy skończył i chciał spytać chłopaka,
czy ten czegoś potrzebuje, ze zdziwieniem zauważył, że ten zasnął. Chociaż,
gdyby się nad tym bardziej zastanowić, nastolatek musiał być bardzo zmęczony,
ale Clint nie spodziewał się, że chłopak zaśnie tak szybko. Barton westchnął i
sięgnął po zapasowy koc z szafy. Położył się na podłodze obok łóżka i zasnął.
***
Clint
bardzo dobrze wiedział, jakie realistyczne potrafią być złe sny. Podczas tych
wszystkich lat pracy dla S.H.I.E.L.D. koszmary nawiedzały go wystarczająco
często. Zazwyczaj wspomnienia z najcięższych misji powracały, prędzej, czy
później. Kiedy więc godzinę później obudziły go krzyki, nie był zdziwiony.
-
Spidey? Spidey, zbudź się. – Chłopak rzucał się na łóżku i wcale się nie
budził. Zaczął tylko kwilić żałośnie, w tłumionym płaczu, co ścisnęło Clintowi
serce. – Spidey, to ja, Clint. Hawkeye. Jesteś bezpieczny, wśród przyjaciół,
nikt cię tu nie skrzywdzi. Proszę, obudź się, chłopaku. Spider-manie! – Barton
potrząsnął mocno chłopakiem. Ten krzyknął ostatni raz i wreszcie otworzył oczy.
Rozejrzał się przerażony wokół i uspokoił się trochę dopiero, gdy spojrzał w
oczy łucznika. Jego policzki były mokre od łez, które wciąż spływały mu po
twarzy. Starszy mężczyzna niewiele myśląc przyciągnął nastolatka do siebie i
objął mocno. Przez kilka minut po prostu tak siedzieli, Peter wciąż płacząc
cicho, z głową wtuloną w klatkę piersiową Bartona.
-
Boję się… Nie chcę być sam.
-
Nie jesteś sam, spokojnie.
-
Zostaniesz ze mną?
- Oczywiście. – Clint otulił Petera i siebie kołdrą
zaczął delikatnie nucić, głaszcząc chłopaka po włosach. – Just close
your eyes… You’ll be alright… Come morning light… You and I’ll be safe and
sound... Obiecuję, przy mnie zawsze będziesz bezpieczny...
Hej,
OdpowiedzUsuńprzepięknie, Peter znalazł spokój, tak o mało co nie został zabity...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia