Jenn
Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć.
Godzina siedemnasta. Staliśmy na peronie 9 i
¾. Mój Express już nadjeżdżał. Spojrzałam w oczy Syriusza. Czekała nas bardzo
długo rozłąka. Naprawdę, z każdą chwilą byłam coraz bardziej wkurzona na samą
siebie. Po jaką cholerę się zdecydowałam?! Przecież mogłam zostać na Grimmauld
Place i zamieszkać z Syriuszem na dłużej! Tyle, że już nie było odwrotu. W
kufrze spoczywał oprawiony w skórę podręcznik do obrony przed czarną magią,
który znalazłam w domu Blacków. Za kilka godzin miałam znowu zobaczyć Hogwart.
Za dwa dni miałam zacząć pracę jako nauczycielka. Za dziesięć miesięcy wrócę do
Syriusza. Szybko zleci. Przytuliłam się do mężczyzny, bałam się, że zaraz się
rozpłaczę. Pogłaskał mnie po włosach.
- Pojedź ze mną…
- Co tam mruczysz, Jennie? Powtórz. – Na
początku chciałam powiedzieć, że to nic ważnego, ale zmieniłam zdanie.
- Pojedź ze mną- odezwałam się głośniej i
pewniej. – Zamienisz się w psa, w końcu jesteś animagiem. I mógłbyś udawać moje
zwierzątko. W końcu w Hogwarcie można mieć ze sobą zwierzęta…
- Tak. Na przykład koty. Albo sowy lub
szczury. Nawet żaby. Ale nie psy!
- Nie chcesz?
- Chcę, jasne, że chcę. Ale zastanów się:
tyle rzeczy może się nie udać! Cholera! – Syriusz nerwowo przeczesał palcami
włosy- Chociaż może… Jeśli Dumbledore się zgodzi, a my będziemy się pilnować…
Dobrze. Raz się żyje.
- Jesteś pewny? – „Raz się żyje”- to zdanie
sprowadziło mnie na ziemię. A co, jeśli Syriuszowi coś się stanie? Ale z
drugiej strony… Przecież może się udać.
- Jestem. Spokojnie, Jenn. Można spróbować.
Do Expressu wsiedliśmy razem.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Witam,
OdpowiedzUsuńtekst bardzo ciekawy, no mam nadzieję, że się uda....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia