sobota, 21 lutego 2015

Wspomnienie 2



 Jenn
Do gwiazdki został tylko tydzień, a z tego co wiedziałam, w Hogwarcie zostają tylko Remus i Syriusz. No i oczywiście ja. To będą ciekawe święta. Ale przynajmniej nie będę sama. Rozejrzałam się po Wrzeszczącej Chacie. Dookoła panował istny armagedon. A ja powinnam to posprzątać. W końcu chłopcy się za to nie zabiorą, a Lily wyjechała już na święta. Schyliłam się i podniosłam spory kawałek szklanej wazy. Zbiła się przedwczoraj. Szkoda- była ładna. Powrzucałam wszystkie śmieci do przyniesionego wcześniej kartonu i go zakleiłam. Lepiej, żeby inni uczniowie nie zobaczyli tego cholerstwa. Będzie za dużo pytań. Zamiotłam jeszcze podłogę, wytarłam kurze i postanowiłam zawiesić nowe zasłony. Syriusz i Peter zwineli je z dormitorium Ślizgonów, kiedy tych nie było w pokoju. Nie bardzo mi się to podobało, ale z drugiej strony zasłony we Wrzeszczącej Chacie są dość przydatne. Przydałyby się jeszcze dźwiękoszczelne szyby i antywłamaniowe drzwi. Albo antywilkołacze. Westchnęłam i przysunęłam sobie krzesło. Oczywiście nie zauważyłam, że jedna noga jest ułamana i ledwie się trzyma. Złapałam ciemno zielony materiał i wlazłam na mebel. I nawet całkiem nieźle mi szło, dopóki nie stanęłam na skraju stołka. Ten zachwiał się niebezpiecznie i byłam pewna, że zaraz uderzę o ziemie, ale tak się nie stało. Spojrzałam przerażona w górę i napotkałam spojrzenie dużych, czarnych oczu. Syriusz uśmiechnął się i postawił mnie na ziemi.
- Dziękuje. Ale właściwie, co ty tu robisz Łapo. Nie chciałeś spędzić jeszcze kilku godzin z Jamesem, skoro tu zostajesz.
- James wyjechał kilkanaście minut temu. A ja postanowiłem sprawdzić jak sobie radzisz i całe szczęście, bo święta spędziłabyś w szpitalu.
- Tak, zdążyłeś w samą porę. – Uśmiechnęłam się- pomożesz mi z tymi firanami?
Syriusz, wyższy ode mnie, nie potrzebował stołka i bez trudu powiesił te durne firany na karniszu, a ja w tym czasie obserwowałam go rozmarzonym wzrokiem. Podobał mi się od dawna. I tylko Lily o tym wiedziała. Wspomniałam jej o tym niedawno. Miała ze mnie niezły ubaw. Grzeczna i pilna uczennica zakochana w szkolnym urwisie? Dobra sobie. Na szczęście szybko się zorientowała, że nie żartuję. Od tamtej pory starała się mnie wspierać. Sama ciągle odrzucała zaloty Jamesa, ale widziałam, że jest jej coraz trudniej. I po prostu nie mogłam się doczekać, kiedy zaczną się spotykać. Tworzyliby taką piękną parę. Achhh…
- Jennie?! Czy ty mnie wogle słuchasz- obudził mnie z rozmyślań głos Syriusza.
- Co? A, tak tak. Słucham.
- To co powiedziałem?- Zaniemówiłam. Poczułam rumieńce na policzkach. Syriusz roześmiał się.
- Jesteś taka pewna, że mnie słuchałaś? A swoją drogą, słodko wyglądasz kiedy się rumienisz- mrugnął i zostawił mnie samą. Długo dochodziłam do siebie. Do pokoju wróciłam koło północy.

Wigilia
             Obudziłam się wcześnie. Za wcześnie. Była piąta rano. Piąta! No ale cóż. Wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki, po drodze sięgając po przygotowany dzień wcześniej strój. Szkolne korytarze były takie puste, kiedy trwały święta. Ale przynajmniej wszędzie były kolorowe światełka w kolorach wszystkich Domów. Weszłam do wielkiej sali. Oczywiście skrzaty przygotowały już śniadanie. Usiadłam na końcu wielkiego stołu należącego do Gryffindoru i rozejrzałam się wokół. Na stole przykrytym czerwonym obrusem stała złota zastawa i złote świeczniki. Co kilka centymetrów w doniczkach były poustawiane przepiękne, czerwone kwiaty- Gwiazdy Betlejemskie. Na końcu sali stała wielka choinka, przystrojona kolorowymi bombkami, tonami światełek, łańcuchami. Była piękna. W tle cicho rozbrzmiewały kolędy. Atmosfera była magiczna. Nałożyłam sobie na talerz naleśniki i wypiłam chyba trzy szklanki herbaty. Denerwowałam się. Ostatnie kilka tygodni przygotowywałam prezent dla Syriusza. Nikt o tym nie wiedział. Szybko skończyłam jeść i wróciłam do pokoju. Wyjęłam spod łóżka kufer i wyciągnęłam z niego małe, czarno-granatowe pudełeczko. W środku była srebrny wisiorek z małymi zawieszkami. Biało-srebrnym kamyczkiem w kształcie serca, srebrnym kluczykiem i szmaragdem w kształcie małej łezki. Bałam się, że mu się nie spodoba. W końcu to facet, a ja chcę mu dać wisiorek. To był chyba głupi pomysł. Jednakże schowałam pudełeczko do małej pasującej do mojego stroju torebki i ruszyłam do pokoju wspólnego.

Syriusz
            Siedzieliśmy z Lunatykiem w pokoju wspólnym i rozmawialiśmy o ostatnim meczu quidditcha. Wtedy do pokoju weszła Jenn. Odebrało mi mowę. Wyglądała pięknie. Była ubrana w krótką, granatową sukienkę, do tego granatowe szpilki i mała czarna torebeczka. Włosy rozpuściła, kręciły się lekko, usta pociągnęła błyszczykiem czy czymś takim. Po prostu… Kurcze nie wiem co powiedzieć. Remus też wpatrywał się w dziewczynę, ale raczej jak dumny starszy brat. Ja, w porównaniu z nim, musiałem wyglądać naprawdę głupio. A poza tym zaczynałem żałować, że założyłem tylko trochę bardziej odświętne czarne jeansy, zwykłą, też czarną koszulę i najzwyklejsze adidasy. Co prawda wyglądałem nawet lepiej niż dobrze, ale mogłem się bardziej postarać. Chociażby wyprasować tę cholerną koszulę. Jenn uśmiechnęła się ciepło, ale było widać, że jest lekko zdenerwowana.
- Wesołych świąt chłopcy. O czym rozmawiacie?

Jenn
            Syriusz wyglądał wspaniale. Boże, te jego oczy. Czarny mu pasował. Zjedliśmy wigilijną kolację, przygotowaną i przyniesioną przez skrzaty do naszego pokoju wspólnego. Zaczęliśmy rozmawiać i nawet nie zauważyłam, kiedy Remus wyszedł i zostałam sama z Syriuszem. Po jakiś pięciu minutach chłopak dostrzegł nieobecność przyjaciela i postanowił do niego pójść.
- Nie może siedzieć sam w święta.
- Syriusz!- Krzyknęłam zanim zdążyłam się powstrzymać i zanim on opuścił pokój.
- Tak?
- Eeee, ja… Bo…- Cholera Jenn ogarnij się!- Mam coś dla Ciebie.
Podeszłam do zdziwionego chłopaka i wręczyłam mu wyjęte z torebki pudełeczko. Syriusz powoli zaczął je otwierać, jakby się bał co tam znajdzie. Bałam się nawet odezwać. Wlepiłam oczy w podłogę i się nie ruszałam. Na moje policzki wpłynął rumieniec. Po chwili Łapa się odezwał.
- Wow. Jennie. Jest niesamowity. Naprawdę. Dziękuję. I… Ja też coś dla ciebie mam.- Uniosłam wzrok. Syriusz sięgnął po moją dłoń, a po chwili poczułam, jak wsuwa mi coś na palec. Pierścionek. Z białego złota z szafirem w kształcie łzy.
- Jest piękny. – Spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się. Wyglądał niesamowicie, magicznie, pięknie.
- Spójrz, gdzie stoimy.- Nie rozumiałam. Uniósł mi kciukiem brodę i ujrzałam nad nami gałązkę jemioły przewiązaną złotą i czerwoną wstążką.- Chyba coś mi się należy. W podziękowaniu. I nie dał mi szansy na odpowiedź. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie i pocałował.


Taylor

2 komentarze:

  1. Witam,
    pięknie, Jeane jest zakochana w Syriuszu i chyba ze wzajemnością....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń