niedziela, 18 października 2015

Listy 3,4

UWAGA: rozdział niepoprawiony.
Hej, Koty c: dziękuję odważnym za komentarze, proszę o więcej i zapraszam do czytania :)



3 grudnia 2012 roku
Drogi Noah!
Dzisiaj Twoje urodziny. Pamietasz, prawda? Głupie pytanie – oczywiście, że pamiętasz. Miałem Cie dzisiaj zabrać do wesołego miasteczka, wiesz? Tak jak na naszej pierwszej randce… Pewnie jesteś ciekawy, czy i tak tam poszedłem? No więc nie. Cały dzień siedzę w domu. Oprócz wyjścia do sklepu po dobrą, starą whiskey. Tak, jestem pijany, skąd wiesz? I tak, tęsknię. Wiesz, kiedy się pokłócilismy o Twoją rodzinę, znowu, podkreślam, też tęskniłem. Zniknąłeś. Na całą noc. Na całą, pieprzoną noc! Czy Ty wiesz, jak się martwiłem?! I wiesz co? Teraz też się martwię! Bo mnie zostawiłeś. Znowu mnie zostawiłeś. I nie wracasz. I nie możesz wrócić! A ja chcę, żebyś wrócił. Wiesz jaka dobra jest ta whiskey? Bardzo. Prawie tak dobra, jak Ty. A więc, cholera, wszystkiego najlepszego!
Ash

4 grudnia 2012 roku
Drogi Noah!
Tak bardzo Cię przepraszam, kochanie. Wczoraj był straszny dzień. Tak bardzo chciałem świętować go z Tobą. A tylko Cię zraniłem. Jak tylko pomyślałem, że nie przyjdziesz, że Cię nie zobaczę, załamałem się. Jestem idiotą. Powinienem Cię wspierać, a zamiast tego uchlałem się i obwiniłem Cię o jakieś pierdoły! A wcale tak nie myślę. Kocham Cię i nigdy nie zrzucałem na Ciebie winy. Nie naprawdę. Idąc do szpitala, kupiłem kwiaty. Czerwone róże. Nie wiem, czy Ci je dadzą, ale chcę, abyś wiedział, że są. Dla Ciebie. I tak, nie mam mnie teraz w domu. Siedzę w parku przed szpitalem. Widzę stąd Twoje okno. Jest otwarte. Ale nie widzę Ciebie. Pewnie śpisz. Mam nadzieję. Wtedy Cię przynajmniej nie boli. Chciałbym, żeby w ogóle Cię nie bolało. Tak bardzo bym tego chciał. Kocham Cię, Noah. I naprawdę, mam nadzieję, że Twoje marzenia się spełnią. I mam nadzieję, że jeszcze jakieś masz. Ja tak. Nie poddawaj się, bo Cię kocham.
Twój
Ash

2 komentarze:

  1. Hej,
    pięknie, ale czy dobrze robi zapijając smutki? wydaje misię, że jednak nie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    ach autorko nie wiem jak się to stało, ale nie skomentowałam czwartego listu, starość nie radość :), historia ciekawa, interesuje mnie bardzo jak to się stało, że trafił do szpitala...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń