Jenn
- Coooo?! Jak to tu był?!
Odetchnęłam głęboko. Spokojnie.
- No, kiedy rano się obudziłam, usłyszałam
jakiś hałas, a kiedy zeszłam do kuchni Lucjusz groził Syriuszowi. A potem
zniknął. Trzeba wzmocnić czary ochronne. Tak na wszelki wypadek.
- Jak możesz być taka spokojna?!- krzyknął
Remus.- Twój… brat tu był, groził wam, a ty mówisz o tym tak, jakby stary
przyjaciel wpadł na kawę!
- Groził tylko Syriuszowi… ze mną się bił.
- Cholera, Jenn!
Zrobiłam niewinną minkę i spojrzałam na
Remusa.
- Spokojnie, przecież nic się nie stało.
- Jak to nic się nie stało? Mógł was zabić.
- Bez przesady Lupinku- wtrącił się Syriusz.-
Malfoy nie dałby mi rady.- Teraz ja się krótko zaśmiałam.
- No dobrze już, cisza! – Przerwał nam
Dumbledore.- W tej chwili najważniejsze jest, aby wzmocnić zaklęcia wokół domu.
Jenn i Syriusz póki co tu zostaną, musimy liczyć, że czar zadziała. A teraz
bardzo proszę wy zajmijcie się ochroną siedziby, a ty Jennifer chodź ze mną.
Musimy porozmawiać.- dyrektor uśmiechnął się do mnie i skierował w stronę
biblioteki.
***
Dyrektor
zajął miejsce przy małym stoliczku stojącym w rogu naprawdę dużego
pomieszczenia, wypełnionego setkami regałów pełnych książek. W rękach dyrektora
pojawiła się gruba, oprawiona w czarną skórę księga. Położył ją na blacie.
Gestem nakazał mi usiąść i przetarł zakurzoną okładkę książki. Naszym oczom
ukazał się duży, złoty napis: „OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ. ZAKLĘCIA.
STWORZENIA.” . Spojrzałam na dyrektora. Owszem, wiedziałam, jakie księgi
znajdują się w tej bibliotece- od zwykłych książek z zaklęciami po te o czarnej
magii i obronie przed nią. Albus odwzajemnił spojrzenie i zaczął mówić.
- Jenn, może zacznę od tego, że bardzo się
cieszę, że po tylu latach mamy okazję znowu porozmawiać…
- Ja też się cieszę panie dyrektorze.
- … Ale jednocześnie żałuję, ze na tak długo
zniknęłaś. Mimo, że rozumiem twój niepokój przed powiedzeniem nam prawdy, ale
bardzo ubolewam nad tym, że nam nie zaufałaś.- Chciałam zaprzeczyć, ale uciszył
mnie gestem.- Nic nie mów. Jak już powiedziałem, rozumiem. W każdym razie,
dobrze, że wróciłaś. A teraz chciałbym ci wytłumaczyć, dlaczego przyniosłem tu
tę księgę. Jak zapewne wiesz, od wielu lat posada nauczyciela w Hogwarcie, nie
jest zbyt… popularnym stanowiskiem. Każdy nauczyciel w pewnym momencie albo
odchodzi albo ulega ‘wypadkowi’ albo trzeba go zwolnić. Kiedy wróciłaś,
przypomniało mi się, jak bardzo lubiłaś ten przedmiot. I pomyślałem, czy nie
zechciałabyś przyjąć pracy w Hogwarcie jako nauczycielka obrony przed czarną
magią?
- C-coo? Naprawdę? Ja?
Byłam w szoku. Miałabym uczyć dzieciaki
obrony przed czarną magią? Na Merlina, to by było cudowne. A poza tym, tak
bardzo kochałam ten przedmiot i Hogwart. Co mi szkodziło, mogłam spróbować.
Uśmiechnęłam się do Dumbledore’a
i kiwnęłam głową.
- Kiedy mogę zacząć?
- Niedługo kończą się wakacje, myślę, że
mogłabyś zacząć od tego roku szkolnego.
- Wspaniale.
Dziękuję, że pan o mnie pomyślał.
***
Wybiła północ.
Członkowie Zakonu wreszcie skończyli i sobie poszli. Zostaliśmy z Syriuszem
sami. Mężczyzna podszedł do mnie.
- Może dokończymy to, co nam wcześniej
przerwano?- Pocałował mnie mocno. Oddałam pocałunek, ale odsunęłam się od
niego. Kiedy do mnie przyszedł, uświadomiłam sobie jedną rzecz.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Wtedy, kiedy
rozmawiałam z dyrektorem, zaproponował mi posadę w szkole. Nauczycielki.
Miałabym uczyć obrony przed czarną magią. Zgodziłam się. Nie pomyślałam, ze
będę musiała się wyprowadzić.
Syriusz spojrzał na mnie. Nie wyglądał na
szczęśliwego. Ale po chwili uśmiechnął się.
- A więc powinniśmy wykorzystać czas, który
nam pozostał.- Pocałował mnie mocno i przyparł mnie do szafki. Zaskoczona
krzyknęłam cicho, a Syriusz korzystając z okazji pogłębił pocałunek wsuwając mi
język w usta. Dłońmi błądził po moim ciele. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, a
on odsunął się ode mnie, ale tylko po to, aby ją do końca ściągnąć. Mruknęłam
zadowolona i sama ściągnęłam koszulkę, przyciągając mężczyznę z powrotem do
siebie. Syriusz wsunął mi jedną dłoń we włosy, a drugą przesunął wzdłuż mojego
boku, aż do skrawka jeansów. Jęknęłam kiedy jego dłonie wsunęły się pod
materiał i delikatnie zaczęły głaskać moje nagie ciało. Syriusz uśmiechnął się
chytrze i nadal mnie pieszcząc, podniósł mnie i posadził na blacie mebla.
Powoli zaczynało mnie denerwować, że tylko on mnie dotyka, a ja mam ograniczone
pole manewru. Delikatnie go odepchnęłam i rozpięłam jego jeansy. Doznałam
lekkiego szoku widząc, że nie nosi bielizny, ale szybko się otrząsnęłam i
przejechałam palcami po jego męskości. Syriusz zamruczał zadowolony i
przyciągnął mnie do pocałunku. Nie miałam zamiaru się opierać. Jeszcze kilka
dłuższych minut dotykaliśmy się oboje, aż Syriusz oderwał się ode mnie na
chwilę i wyszeptał:
- Może przeniesiemy się do sypialni?-
Skinęłam ochoczo głową, zeskoczyłam z szafki i już chciałam ruszyć w stronę
schodów, kiedy nagle Łapa wziął mnie na ręce. Pisnęłam cichutko i odruchowo
objęłam go za szyję. Mężczyzna zaśmiał się na to lekko i zaniósł mnie do swojej
sypialni. Ułożył mnie delikatnie na łóżku i zaczął rozbierać z ubrań, które
jeszcze miałam na sobie, jednocześnie całując każdy skrawek mojego ciała. Byłam
już strasznie zniecierpliwiona, doprowadzał mnie do granicy, a ja chciałam go
teraz, natychmiast. W końcu Syriusz rozebrał się, a ja zagapiłam się przez
chwilę na jego ciało. Ostatni raz widziałam go tak w szkole, więc miałam prawo
trochę popatrzeć. W czasie, gdy ja zachwycałam się jego ciałem, sam
zainteresowany wszedł na łóżko i zawisł nade mną, podpierając się rękami po
bokach mojej głowy. Delikatnie mnie pocałował i zaczął we mnie powoli wchodzić.
Jęknęliśmy oboje z przyjemności. Przez chwilę trwał w bezruchu, a potem zaczął
się delikatnie poruszać. Zdałam sobie sprawę, że cholernie tęskniłam za tym
facetem, nie tylko w łóżku, ale też na co dzień. Brakowało mi rozmów, randek i
w ogóle wszystkiego. W tej chwili było mi tak dobrze. Syriusz też nie miał na
co narzekać. Po kilku minutach doszłam, a zaraz za mną skończył on. Mruknęłam
zadowolona, a Syriusz wysunął się ze mnie, kładąc się obok i obejmując mnie. Po
chwili oboje zasnęliśmy.
Syriusz
Kiedy
obudziłem się rano, Jennie nadal spała. Uśmiechnąłem się i cicho wymknąłem do
łazienki. Gdy już się odświeżyłem,
zszedłem na dół, aby zrobić nam śniadanie. Przywitałem się nawet ze Stworkiem,
który na moje ‘dzień dobry’ zareagował cichym warknięciem. Urocze. Nastawiłem
wodę na herbatę dla Jenn, a dla siebie zrobiłem kawę. Do tego tosty, bekon i
jajecznica. Szczyt moich umiejętności kulinarnych. Jeśli moja czarownica miała
za tydzień wyjechać do szkoły, chciałem jak najbardziej wykorzystać pozostały
nam czas. Akurat skończyłem smażyć jajka, kiedy Jennifer weszła do kuchni. Aż
zaniemówiłem. Miała na sobie zwiewną, białą sukienkę, włosy rozpuściła, a na
szyi zapięła wisiorek. Ten, który jej dałem.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. To śniadanko to dla mnie? Mam
nadzieję, że teraz będzie tak codziennie.
Przytaknąłem. Cieszyłem się, że mnie nie wyśmiała. I że przynajmniej
teraz jest szczęśliwa.
Witam,
OdpowiedzUsuńno świetnie, Jane wyjeżdża do Hogwartu nauczać, a może i Syriusz wyjedzie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia